Ten serial ma klimat, jak mało który i mimo początkowo powolnego tempa wciąga nieubłaganie. Jest noir i jest hitchcockowski. Z rodzaju takich, że łyka się jeden odcinek za drugim, bo ciekawość zżera, co dalej będzie. Zrobiony według innej formuły - odcinki są krótkie, 20 kilka minut, tempo akcji też jest nietypowe. No i aktorstwo - nie przepadam za Julią Roberts, ale ona jest NAPRAWDĘ dobrą aktorką, która nie dostała kiedyś Oscara przez przypadek.
P.S. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, co to za piękny utwór z fortepianem leci podczas końcowej sceny 8 odcinka (zresztą popis gry aktorskiej J. Roberts), to jest to "Amy's Theme" z filmy Coppoli "The Conversation" z 1974.