Słowem wstępu: około drugiego odcinka zabrałam siś za mangę (nie mogłam wytrzymać!) i w jakieś dwa tygodnie doczytałam wszystkie rozdziały, które były po polsku i angielsku. To chyba wystarczy, by określić, co o niej myślę ;) Przez kolejne dwa i pół odcinka wynudziłam się jak mops, z żalem odkrywając, ze masę fajnych wątków wycieli (choćby ten moment, jak Ogami przychodzi do Sakury rano w dzień po akcji z policją i narkotykami. I sporo innych), trochę pomieszali, trochę pozmieniali. Od drugiej połowy szóstego i przez kolejne były już z górki, szczególnie, że pojawiła się moja ulubiona postać z mangi (Hentai-Senpai Heike ^.^) na której wykonanie nie mogę narzekać (chociaż głos mnie początkowo wkurzał... no i światło, bo powinno być białe).

Po oglądnięciu całego anime, jestem zadowolona. 8/10, bo nie powaliło mnie na kolana, ale też druga połowa już nie była taka nudna - głównie dzięki zmianom i zaskoczeniom (dodałam jeszcze punkt za fajną mangę, a co!). Nie lubię, kiedy filmy/anime perfekcyjnie trzymają się książek/mang, na których były wzorowane. To po prostu nuudne. Żałuję, że tyle fajnych rzeczy wycięto z Code: Breaker, ale wynagrodziły mi to inne rzeczy, których w mandze nie było, a które były świetne. Przeszłość Hitomiego, na przykład, a także działanie w obozie wroga ^.^

Walki fajne, chociaż mogło być ich więcej. Ogólnie, gdyby tylko wycięto wątek z Ogamim, anime mogłoby wiele zyskać :P Sakura mi nie przeszkadza, nawet chwilami budzi moją sympatię, chociaż nie mogę uwierzyć, że była taka naiwna... Jak się dawała zaprowadzić do Asa (tak swoją drogą, Wam też kojarzyło się to z psem?), to miałam ochotę walnąć ją po głowie. Powstrzymałam się, bo nie chcę sobie psuć laptopa :)

Teraz trzeba poczekać na drugi sezon i mieć nadzieję, że będzie więcej walki/knucia, mniej pustej gadaniny i kręcenia się obok Ogamiego (aaach, ależ on mnie niesamowicie wkurza!!!). A jak ktoś chce przez ten czas o czymś podyskutować/pokłócić się/po prostu porozmawiać, to zapraszam do tematu ;)