Pamiętam ją przede wszystkim ze "Słodkiego ptaka młodości" jako Heavenly. Jak dla mnie zagrała świetnie, delikatnie i subtelnie. Po prostu tak sobie wyobrażam Heavenly. Niewinna delikatna blondynka z tajemnicą cierpienia i wiecznym piętnem po przerwaniu ciąży i utracie ukochanego. Myślę, że talentu Shirley nie wykorzystano w stu procentach, a szkoda.
Też strasznie żałuję. Dwukrotnie nominowana do Oscara, w tym za rolę Heavenly... Powinni dawać jej ciekawsze scenariusze. Dobrze, że to ona grała Phyllis Van De Kamp.