Na wraz ze swoim hipisowatym przyjacielem (a z biegiem czasu kolejnymi poznanymi znajomymi) podaza tropem tajemniczego Deathfix. Ponoc to taki narkotyk, po ktorym mozna umrzec i zmartwychwstac.
Na swojej drodze spotykaja cala mase dziwacznych postaci. Wlasciwie to w tym filmie nie ma ani jednej normalnej osoby - i to nawet w malutkich, kilkudziesieciosekundowych epizodach jak koci dostawca (czyzby nawiazanie do japonskiej firmy spedycyjnej Black Cats? ;)
Tylko tutaj mozna dowiedziec sie jak zrobic syrene z lalki barbie i karpia, czy portret Mony Lisy z kart telefonicznych. Takich w sumie niezwiazanych z fabula, ale rozsmieszajacych smaczkow jest tu cale mnostwo. Oryginalne, zakrecone i niesamowicie smieszne (mimo iz czasem glupawe i w zlym guscie). Plus sporo znanych nazwisk w epizodach - w tym tworca cudownego "Love Exposure" Shion Sono!
Zatanawialem sie miedzy ocena 8 a 9, jednak po scenie w ktorej niespodziewanie ciarki przeszly mi po plecach (kiedy bohater siega do lodowki, a za nim w oddali widac przez chwile niewyrazna postac) daje 9.