Moment gdy sędzia Markiną nachyla się do samochodu i całuję Amaię przez otwartą szybę jest tak nieudolną porażką, że aż oczy bolą - zero namiętności, zero ognia, zero pożądania, podobnie jak ich sceny sexu. Nienaturalne i na siłę.
Co do pocałunku w aucie to się zgadzam. Jak już to mogli wcześniej. Natomiast reszta scen była spoko. Jakąś tam chemię czułam. Trzeba pamiętać, że Amaia miała faceta i dziecko stąd może musiał być wyczuwalny lekki dystans. Jej rozterki.
Mnie natomiast bardziej denerwuje jakaś luka fabularna związana z relacją Markiny z Amaią. Pod koniec 2 części on jej mówi tylko, że zawsze może na niego liczyć itp, ale nic więcej. Natomiast już od początku 3 części mam wrażenie i są nawet robione aluzje, że się spotykają, że jest między nimi coś więcej. Brakuje mi jakiegoś spójnika.
Nie pomyślałaś, że Markina robi to w jakimś celu? Że jest w tym pocałunku podwójne dno? Ten film to nie romansidło z pięknymi scenami miłości, tylko zagmatwana, brutalna, wyrachowana historia, która ma na celu pokazanie ludzkiej obłudy i okrucieństwa, kiedy ludzie odchodzą od Boga i zaczynają wierzyć w jakieś g......
Nie wiem czy czytałaś /czytałeś książkę, ale ich relacja stanowi ważną część końcowego rozwiązania zwłaszcza w kontekście tego, że to Markina za tym stoi. Co do kwestii boga to się nie będę wypowiadać, bo dla mnie to takie same bujdy jak sekta z filmu.
Tak rozwiązanie było takie, że tak ją kochał, iż na koniec postanowił że musi dla swojej chorej sekty ją zabić, taak bardzo ją kochał. Ja wiem że kobiety by bardzo chciały żeby to było jedno niekończące się romansidło, ale to nie ten film, to nie ta książka. Ps. Pięknie było za to ukazane, że główna bohaterka była zwykłą suką, zdradzając swojego wiernego i poświęcającego się dla niej faceta, z którym notabene miała malutkie dziecko, dla którego (malutkiego dziecka) nie miała czasu sic! Pięknie było za to na koniec, kiedy jej facet pokazał czym jest prawdziwa miłość, wybaczając jej, uwierz niewielu, byłoby na to stać.
Chyba mizogin z ciebie wylazł. Suka? (Tak jak jej matka do niej mówiła).
Wg ciebie powinna siedzieć w domu i gotować mężowi obiadki i zajmować się biednym, zaniedbanym, "malutkim dzieckiem", anie łapać jakiś zboków.
Jest XXI w i ten model matki i kobiety już dawno przestał być aktualny i pożądany sic!
Dla mnie to przykład pełnokrwistej, mającej też wady i słabości kobiety.
Wszystko to w połączeniu z jej profesjonalizmem zawodowym czyni ją
bardziej prawdziwą i wiarygodną. Żeby było jasne, nie pochwalam jaj zdrady, ale to pokazuje jaki wpływ miał na ludzi sędzia i ona w końcu
potrafiła jemu się przeciwstawiła.
Jej matka miała rację, wszyscy to widzieli nawet jej współpracownicy, których potem przepraszała, zagubiła się kobieta w życiu i to bardzo. Łatwo dała sobą manipulować, bardzo łatwo, była słaba, nie zastrzeliła by Matkiny, gdyby zamiast pistoletu, w scenie w krypcie do buzi by włożył jej coś innego co miał w spodniach. Wracała do Matkiny po więcej, nawet po pierwszym razie, co samo w sobie było już obrzydliwe. Tak, gotować też powinna, niech się cieszy że miała faceta, który dał z siebie zrobić kurę domową :)))
Ps. Nazywasz mnie mizoginem, bo chcę żeby kobieta wspólnie z mężem zajęła się dzieckiem, mam nadzieje że z Ciebie po tych słowach nie wyszła tęczowa femi-nazistka.
Skoro według Ciebie modelem współczesnej kobiety jest zdzira która oddaje się innemu mężczyźnie mając normalnego męża i małe dziecko to świadczy to wyłącznie o Tobie. Nikt jej nie kazał siedzieć w domu i gotować obiadów. Mąż akceptował jej pracę mimo tego, że ciągle jej nie było i ogólnie miała mało czasu dla rodziny. Ty natomiast gloryfikujesz lubieżność i zakłamanie. To nie był jednorazowy wyskok, który i tak byłby dla niej jako matki i żony dyskwalifikujacy, ale pełnokrwisty i świadomy romans. I wszystko przy zapewnieniu męża, że go kocha. Ciężko pojąć jak ludzie mogą usprawiedliwiać takie postawy. Ktoś kto nigdy nie był zakochany i nie rozumie na czym polega miłość, przywiązanie, wierność i oddanie może pisać podobne brednie. Jesteś taką osobą ?